Deszczowe spotkanie z 83pp, 30 "Poleskiej DP, Armii "Łódź"


Pozycja Umocniona Magdalenów - Lubiec
w pasie 30 "Poleskiej" Dywizji Piechoty Armii Łódź

Trasa: Pabianice - Strzyżowice - Zelów - Magdalenów - Lubiec - Buczek - Ślądkowice -  Pabianice
Dystans: 115km
Rower: Koga Miata Globetraveler

Wycieczka poświęcona pamięci walk 30 "Poleskiej" DP pod Lubcem udana, chociaż nieco mokra. Zaczęło padać koło 10, ale Tomek stwierdził, że to dobrze, ze tak pada, bo gorzej jeżeli padało by mocniej. Od godziny 14 już nic na ten temat nie mówił mimo, że go pytaliśmy o opinię. Czyli chyba to, było to "gorzej". Zanim jednak dotarliśmy do celu koło Lubca odszukaliśmy w miejscowości Strzyżowice położony tam dwór. Niestety smutne resztki, pewnie ciekawej wcześniej drewnianej budowli. 





Wokół pozostałości parku dworskiego. Całkowicie zapomniane i zarośnięte, ale z imponującymi okazami drzew. Padające za kołnierz krople deszczu oraz mokry, bujny podszyt nie zachęciły jednak do jego dokładniejszej penetracji. Trzeba będzie tam wrócić. Kto nie był to zachęcam do odwiedzin, bo drewniana ruina zniknie samoczynnie w ciągu najbliższych lat. 

Dalej był mały skrót, który średnio się udał bo wyrzucił nas, nie tylko, nie tam gdzie chcieliśmy, ale jeszcze wpakował w straszne piaski. Dzięki temu przez trzy kilometry mieliśmy cały czas trzy kilometry do naszego celu. Ach jak ja lubię tą lekką dozę niepokoju, dokąd tak naprawdę prowadzi droga? I tylko napędów żal.

Cel naszego przejazdu, czyli pozycje 30 DP w okolicy Lubca jak zawsze nie zwiodły. Zaczęliśmy od schronu obserwacyjnego na skraju Magdalenowa. Tutaj powiedziałem wprowadzenie do roli Armii "Łódź" w planie obronnym i zadań dywizji na odcinku, której właśnie się znajdowaliśmy. Niestety spotkało mnie rozczarowanie, bo grupa się rozeszła zanim doszedłem do szczegółów. Takie czasy 30 min na deszczu nawet nikomu nie chce się posłuchać przed zwiedzaniem. Za to zdobyliśmy schron obserwacyjny od środka i od zewnątrz a nawet opanowaliśmy jego strop. 




Dalej były jeszcze okopy i historia kompani kolarzy. Z kolei przeskoczyliśmy na pobliski tradytor jednostronny, gdzie omówiliśmy sobie ich cechy konstrukcyjne, etapy budowy oraz założenia taktyczne. 





Pokrzepieni tymi wiadomościami przeskoczylismy w pola koło Lubca aby zobaczyć tradytor dwustronny. Ten wygląda tak jak powinien szanujący się schron wyglądać, czyli porządnie obsypany ziemią od strony npla.




Wykonał zresztą swoją pracę 5 IX 39`, bo to na ten schron wyszło natarcie niemieckie i odegrał on kluczową rolę w jego odparciu. Warto dodać, że na tym dobrze przygotowanym odcinku obrony i sprzyjających warunkach terenowych wojska niemieckie straciły blisko 300 żołnierzy przy stratach własnych jedynie kilku żołnierzy z 83pp, który tutaj walczył po wycofaniu się po bitwie pod Parzymiechami w dniu 1 IX.

Widzieliśmy jeszcze kilkanaście bocianów, które również wycofały się na z góry upatrzone pozycje na nasz widok. Nic dziwnego. Cała ta pozycja umocniona opierała się właśnie na rozległych, subsydencyjnych rozlewiskach, bagnach i moczarach. Niestety fotek bocianów brak, bo lało coraz bardziej.

To też spowodowało zmianę planów. Pierwotnie mieliśmy jechać na obiad, na rybkę, do Grobli. Jednak poprzez aklamację stwierdzono, ze wszystko co związane z wodą, w tym ryba, kojarzy się źle. Zatem skierowaliśmy nasze rowerki na północ i raźno pokręciliśmy na Buczek. Tutaj podziwialiśmy tężniową truskawkę (ciekawe, ze w Buczku udało się pobudować tężnię, i to w kształcie truskawki, a w Pabianicach "się nie dało").  





Połączone strugi deszczu i spływające po truskawce, dały świetny efekt kaskady wodnej. 

W Buczku był jeszcze obiadek i dalej to już spokojny odwrót w kierunku domu. My również powróciliśmy na "z góry upatrzone pozycje" w fotelu!

Ps. Polecam fotomontaż kolegi z naszej wycieczki - Foto katalog 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz