Pabianice - Łódź - Niesięcin - Łódź - Porszewice - Pabianice (96km)
Schrony obrony przeciwlotniczej z czasów II wś wokół Łodzi
Czy ktoś się nad tym zastanawiał? Ja nie. Ale kiedy tylko przeczytałem anons, że taki temat wycieczki jest organizowany to oczywiście ja musiałem tam być.
Dla mnie - mega atrakcja. Obiektywnie - jak nie macie do tematu atencji to jeden Wam wystarczy.
Na starcie stawiła się liczna blisko 40 osobowa grupa
Usługi transportowe pełniła wierna KogaMyata, chociaż z części nawierzchni była umiarkowanie zadowolona
Co oglądaliśmy?
Linia Maginota to nie jest. Sa to typowe lekkie schrony dowodzenia. Czyli ceglana konstrukcja ścian, z lekkim stropem (30 cm żelbetu), schowana w 1/2 kubatury w ziemi i z dachem zasypanym ziemiom. Miejsxe schronienia przeciw odłamkom dowództwa oraz centrów łączności.
W rokładzie przestrzennym: wartownia, pokój roboczy i kilka pomieszczeń socjalnych.
W kolejności zwiedzania:
I schron - Konstantynów Łódzki, Niesięcin
Położony w środku rozległego pola. Niestety bardzo podmokłego, zatem dostać się tam w kwietniu to prawdziwa błotna katorga.
Wejście dobrze zachowane. Ładnie widać ochrone konstrukcyjna przed odłamkami
Wewnątrz tragedii nie ma, ale ogólna dewastacja.
Warto się pospieszyć ze zwiedzaniem, bo pod schronem płynie potok wód gruntowych. myślę, że szybko i skutecznie rozprawi się z konstrukcją, która jest już mocno nadgryziona zębem czasu.
Schron II - Łódź ul. Liściasta
Schron bardzo mocno wrośnięty już w ziemię
Dobrze widoczny detal konstrukcji. Ceglane ściany i żelbetowy (30 cm) strop. Ale miejmy świadomość, że ten żelbet nie dawał właściwie żadnej ochrony przed bezpośrednim trafieniem nawet małą bombą lotniczą
Świetnie natomiast spajał ściany oraz tworzył powierzchnię dla zasypania schronu "zielonym dachem". Niewidoczność to miało chronić schrony dowodzenia.
Po drodze śniadanako nad małym uroczym zalewem koło ul. Brukowej. Tak, to też Łódź.
... i dalej przez Radogoszcz, pomnik ofiar getta zorganizowanego w Łodzi przez faszystów
Schron III - ul. Nad Niemnem
Położony niemal na samej kulminacji Wzniesień Łódzkich w obrębie miasta i dostępny po drogach dla odpornych turystów.
Tutaj świetnie widać zasadę "skoro mnie nie widać to mnie nie ma". Sam schron nad wyraz czysty i pięknie położony. Sama przyjemność i panorama na szeroki świat dzięki elewacji terenu
Jedziemy przez Mileszki i niestety mijamy zgliszcza drewnianego, zabytkowego kościółka, którego strata jest dotkliwa dla spuścizny całej historii Łodzi.
Schron IV Wyposażenie wnętrza, wartość dodana.
Już myślałem, że to jest jedyne wejście. Ale czy ja "wyginam śmiało ciało", żeby tu się przecisnąć?
Szczęśliwie w krzaczorach odnajdujemy jeszcze jedno wejście, a w nim niespodzianka. Zachowane drzwi do podziemi schronu. Wraz z przylgą jasno pokazują, ze były odporne na atak chemiczny. Prawdopodobnie jedno z pomieszczeń wewnętrznych to była zatem komora filtrów powietrza.
Oraz o dziwo puszki rozdzielcze instalacji elektrycznej.
Jak wrócić do domu. Wariantów miałem prawie nieskończoność. Zdecydowałem się jednak na "zielony industraial z nutką snobizmu". Zatem przez parki 3-maja i Baden-Powell`a do Nowego Centrum Łodzi, dalej woonerfami na lody na Pietrynie.
Wciąż jednak było mało, a do trzech razy sztuka więc na powrocie do domu odnalazłem jeszcze pozostałości cmentarza wojennego z I wś w Porszewicach. Mała rzecz a cieszy, bo już dwa razy czesałem tamte lasy w jego poszukiwaniu bez skutku. Teraz dzięki radom starszych w wierze poszło gładko.
W sumie nic dziwnego, że się skrył. pozostały tylko resztki wałów ziemnych, samotna tablica pamiątkowa i jeden nagrobek.
Upamiętnia ona żołnierza 38 DP armii niemieckiej, która właśnie tutaj, w dwóch osobnych bojach, dostała łupnia od Rosjan i rozbita wycofała się na Lutomiersk
I na tym wycieczka się niemal skończyła. Niemal, bo po powrocie do domu pozostały pamiątki w postaci oparzonych przez słońce nóg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz